Informacje

Bilet w kosmos, czyli brzmienia muzyki elektronicznej

Marek Biliński. Fot. Damian Palar
Marek Biliński.
Fot. Damian Palar

Festiwal Muzyki Elektronicznej „Ticket To The Space” to jedna z atrakcji sobotniego happeningu pod hasłem „Dogonić Kosmos IV”, który miał na celu przypomnienie mieszkańcom Jasła o czterdziestej rocznicy lądowania człowieka na Księżycu. W kosmiczny klimat wprowadzili nas znani polscy twórcy muzyki elektronicznej i ambient’u.

Muzyka elektroniczna, którą dzisiaj prezentujemy, ma naprawdę ogromne rzesze fanów w Polsce i na świecie. Niestety, może nie ma zbyt wielu osób, ale na pewno nie złożyło się na to brak zainteresowania, tylko różne losowe przypadki, inne imprezy, wakacje. Więc to jest jakby ten minus. – mówi Marcin Polar, współorganizator happeningu.

Marek Biliński jest jednym z najbardziej znanych polskich kompozytorów i multinstrumentalistów. W swojej muzyce wykorzystuje nowoczesne technologie i elektroniczne instrumenty klawiszowe. Podczas koncertu można było usłyszeć jego największe hity takie, jak „Ucieczka z tropiku”, „Fontanna radości” czy „Dom w Dolinie Mgieł”. Artysta zagrał również utwory z najnowszej płyty „Fire”: „Szalony koń”, „Strumień iskier”, „Wielkie łowy”, „Błyski kolorów”, „Gdzie rodzą się gwiazdy” czy „Czad”. Po koncercie można było nabyć jego krążek oraz zdobyć autografy na happeningowych plakatach.

Na scenie zaprezentowali się dzisiaj także Przemysław Rudź i Adam Bownik. Obaj są docenianymi twórcami i kreatorami muzyki elektronicznej w Polsce. Jak podkreślają obaj artyści, niekiedy mają gotową wizję danego utworu i starają się ją urealnić.

Przed koncertem udało nam się krótko porozmawiać z Markiem Bilińskim, o jego pasji jaką jest muzyka elektroniczna. Zapis rozmowy przedstawiamy poniżej:

Kosmos ma niesamowity wpływ na pana muzykę. Skąd to się wzięło?
– Przede wszystkim to się bierze z wyobraźni. Wszędzie tam, gdzie nie możemy dotrzeć, tam zaczyna działać nasza wyobraźnia. Człowiek zanim postawił pierwszy krok w Kosmosie to, bądź co bądź, wyobrażał sobie ten Kosmos. Chciał go zapełnić również dźwiękami, stąd powstała muzyka „kosmiczna”, ale taka, która gdzieś tam krąży między gwiazdami.

Nie myślał pan, żeby tak, jak koledzy-pasjonaci, zająć się astronautyką?
– Ja zajmuje się muzyką, to jest mój sens życia. Od dziecka tym się zajmuję i uprawiam ją, więc trudno byłoby mi teraz zmienić swoje zainteresowania. Korzystam z Kosmosu tak, jak korzystam na przykład sycąc się pięknem przyrody. Taki kontakt z Kosmosem miałem będąc parę lat w Kuwejcie jako wykładowca Akademii Muzycznej i jeździliśmy na pustynię. To nie prawda, że na pustyni nic nie ma. Pustynia jest niesamowita, ona wchłania, pochłania. I tam na przykład, gdzie się pojedzie na jakieś wzniesieniem, bo tam są też górki i jak się na takim wzniesieniu jest jak jest noc to wtedy czuje się Kosmos. Wtedy czuje się, że człowiek jest zawieszony między gwiazdami. Nie ma tego, że siedzi się na ziemi, że uwiera kamień, czy jakiś suchy korzeń. Po prostu ja coś takiego przeżyłem i będę to pamiętać do końca życia. Zapraszam każdego na pustynię, tam można poczuć wielkość Kosmosu, wielkość Boga, można poznać coś pięknego i wtedy człowiek staje się takim z jednej strony malutkim stworzeniem, pyłkiem w Kosmosie, a z drugiej strony jest to jakby stworzone dla nas.

Muzyka jest pana opowieścią o Kosmosie?
– Tak to można ocenić.

Not. (dapa)

SŁOWA KLUCZOWE