Informacje

Świadomość o transplantologii należy budować już wśród najmłodszego pokolenia

Polska wciąż znajduje się na szarym końcu europejskich krajów, jeśli chodzi o transplantologię. Najgorzej na tym tle wypadają województwa wschodniej ściany, w tym Podkarpacie. W naszym lokalnym środowisku znajduje się wiele osób, które swoje życie i zdrowie zawdzięczają właśnie dzięki przeszczepowi narządów od zmarłych dawców. Teraz swoimi przeżyciami dzielą się z innymi. Jak sami podkreślają, warto o tym rozmawiać.

Robertowi Kowalskiemu z Jasła w 2002 roku przeszczepiono nerkę, która pochodziła od 17-letniego anonimowego dawcy, który zginął potrącony na przejściu dla pieszych przez samochód osobowy. Żyje i sprawnie funkcjonuje dzięki odważnej decyzji rodziny młodego chłopaka, która w krytycznym momencie balansowania na granicy życia i śmierci nie wyraziła sprzeciwu na pobranie narządu.


Robert Kowalski. Fot. terazJaslo.pl / Damian Palar

Każdego z nas może dotknąć choroba. Powinniśmy już teraz się zastanowić, co zrobić, gdyby należało podjąć taką decyzję. Takim przykładem jest wiele ludzi, którzy są po transplantacji. Ja też jestem po transplantacji, żyję i jestem tutaj. Darowano mi nowe życie. To jest coś wspaniałego, że można obudzić się rano, być niezależnym od dializ, nie muszę już jeździć trzy razy w tygodniu na dializy, które trwają po pięć godzin. Tak naprawdę jestem wolnym człowiekiem i mogę się realizować. Jest mnóstwo osób, które są po transplantacji i które funkcjonują normalnie. – mówi Robert Kowalski.

Razem z Krystyną Murdzek, szefową Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji, rozpoczął badania poziomu wiedzy mieszkańców Podkarpacia na temat transplantologii.

Okazało się, że deklaracje mieszkańców Podkarpacia są bardzo pozytywne, bo około 87 procent mieszkańców deklaruje transplantację jako metodę leczenia. Ba, nawet 74 procent osób wyraziłoby zgodę na pobranie narządów po śmierci. Tak to wyglądało w badaniach. W rzeczywistości wygląda to inaczej. Świadomość jest bardzo niska. Należy edukować społeczeństwo Podkarpacia, bo tutaj Ściana Wschodnia wygląda nie za ciekawie. Jest tutaj najmniej pobrań do przeszczepów z całej Polski. Mówię tutaj o województwie podkarpackim i świętokrzyskim. – opowiada Robert Kowalski.

Nasz rozmówca dodaje, że temat przeszczepiania narządów od osób, dla których współczesna medycyna jest bezskuteczna, należy traktować w sposób delikatny.

Tutaj chodzimy po linii życia i śmierci. Musimy uszanować decyzję na „tak”, jak i decyzję na „nie”. Każdy ma prawo do wyrażenia swojej woli. Trudno jest przekonać osoby starsze, które już nasiąkły jakimś stereotypem, niekiedy religijnym, albo stereotypem kulturowym danej miejscowości. Poprzez takie akcje docieramy do ludzi młodych i dzięki temu możemy zmieniać świadomość ludzi młodych. Myślę, że po takim spotkaniu ludzie młodzi zaczną rozmawiać w domu, co należałoby zrobić, gdyby nastąpiła tragedia i jaką podjąć decyzję, czy zgadzamy się na pobranie narządów od osoby zmarłej, czy nie. – dodaje.

W Polsce są dosyć jasne przepisy, które regulują problem pobierania i przeszczepiania narządów od zmarłych dawców. Problem istnieje jednak w świadomości społeczeństwa, które nie posiada dostatecznej ilości wiedzy na ten temat, albo uważa, że jest to wbrew woli Kościoła katolickiego.


Ewa Zawilińska. Fot. terazJaslo.pl / Daniel Baron

W Polsce obowiązuje zgoda domniemana, czyli osoba, która za życia nie zgłosiła sprzeciwu do centralnego rejestru sprzeciwów, tym samym domniemujemy, że zgodziła się na pobranie narządów po śmierci. W przypadku osób niepełnoletnich muszą wyrazić zgodę rodzice. Tutaj właśnie zaczyna się trudna droga, ponieważ lekarze rozmawiają z rodziną i najczęściej rodzice, z jednej strony ich rozumiemy, trudno im w to uwierzyć, że już nie ma szans dla tej osoby zmarłej, a że można jeszcze kogoś uratować. Ta bezsensowna śmierć jakiegoś młodego człowieka może uratować życie komuś innemu. W przypadku dorosłych, mimo wszystko, rozmawia się z rodziną, ale nie pytamy o zgodę tylko pytamy o to, jakie było stanowisko tej osoby. – powiedziała Ewa Zawilińska, koordynator do spraw transplantacji w Szpitalu Specjalistycznym w Jaśle.

Dziekan jasielski podkreśla jednoznacznie, że religia katolicka absolutnie nie jest przeciwna pobieraniu narządów od osób zmarłych i ich przeszczepiania do osób, które takiej formy lecznictwa wymagają.


Ksiądz Zbigniew Irzyk. Fot. terazJaslo.pl / Daniel Baron

Jeśli chodzi o oddawanie organów to jak najbardziej sprawa nie tylko dobra, ale wręcz Ojciec Święty powiedział wyraźnie, że jest to sprawa miłości człowieka do drugiego człowieka. Jest to nowa forma leczenia człowieka. Owszem, nie wolno zabijać człowieka czy odbierać mu życia, żeby kogoś ratować. Ale jeśli człowiek już nie żyje, a dzisiaj są takie możliwości stwierdzenia tego, to jak najbardziej nie tylko powinno się, ale trzeba to uczynić. – powiedział ksiądz dziekan Zbigniew Irzyk.

Ewa Zawilińska podkreśliła, że co raz bardziej rośnie też świadomość personelu medycznego jasielskiego szpitala co do konieczności przeprowadzania rozmów z rodzinami osób, które mogą być potencjalnymi dawcami organów, a które nie wyraziły swojej woli za życia w jednoznaczny sposób.

Bardzo się cieszę, że lekarze podeszli do tego w sposób bardziej zrozumiały i podejmują to wyzwanie, zaczynają rozmowy z rodzinami. W szpitalu w Jaśle było już odłączenie jednego z pacjentów, który zmarł, bo komisyjnie stwierdzono śmierć mózgu. No niestety, ta osoba nie mogła być dawcą. Są to rozmowy trudne, bo przede wszystkim lekarze są powołani do ratowania życia i ratują to życie i dla nich każdy zgon pacjenta to jest jakaś strata, odbierają to często w kategoriach klęski. – mówi Ewa Zawilińska.

Koordynator do spraw transplantacji w Szpitalu Specjalistycznym w Jaśle dodaje, że najbardziej rozwiniętym krajem pod względem transplantologii jest Hiszpania i stamtąd czerpane wzorce przekładane są na polskie realia.

W Polsce powstaje teraz ta sieć koordynatorów, którzy mają szkolić personel, mają pomagać w pozyskiwaniu narządów, oceniać ewentualną przydatność do pobrania narządu, bo nie każdy pacjent może być dawcą, nie każdego zmarłego możemy brać jako potencjalnego dawcę. W momencie, kiedy pacjent trafia do szpitala, to nikt nie myśli o nim jako o potencjalnym dawcy, tylko jako osobie, której trzeba udzielić jak najszybciej pomocy, żeby mogła wrócić do zdrowia i życia. Medycyna ma swoje ograniczenia. – dodaje Ewa Zawilińska.

Szacuje się, że w najbliższych latach blisko dziesięć procent mieszkańców Polski będzie uzależnionych od dializoterapii, a co za tym idzie wzrośnie potrzeba przeszczepiania zdrowych nerek, aby uratować im niejednokrotnie życie i zdrowie.

***

Dzisiejsza konferencja pod hasłem „Transplantacja – chcę pomóc”, której organizatorami byli: Medyczna Szkoła Policealna im. prof. Rudolfa Weigla oraz Jasielski Dom Kultury, miała na celu ukazanie wartości zdrowia i dbania o nie, a także postrzeganie drugiego człowieka w wymiarze holistycznym, czyli całościowym.

Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl

SŁOWA KLUCZOWE

OPINIE: “Świadomość o transplantologii należy budować już wśród najmłodszego pokolenia”

  1. Również popieram transplantacje od osób zmarłych. Jednoczesnie kazdy powinien miec wlasne zdanie na ten temat i decydowac sam za siebie … pozzderko

  2. POPIERAM W 100% TRANSPLANTACJE OD OSÓB ZMARŁYCH!! Lekarz nie powinien nawet pytać rodziny takiej osoby tylko przystąpić do działania, o ile taka osoba tego nie zastrzegła!

  3. ja jestem jak najbardziej Za transplantacją. Mam w swoich dokumentach zgodę na pobranie moich narządów w razie wypadku, niedawno także robiłam testy na dawcę szpiku. Wiem, że czasem mogę komuś bezinteresownie uratować życie i wolałam już teraz o tym zadecydować świadomie podpisując dane dokumenty.

  4. Temat transplantologii jest trudnym tematem.Dlatego tez jak najwięcej powinniśmy o niej rozmawiać. Musimy się obyć z tym tematem. Jednak uważam ,że pomimo wszelkich rozterek moralnych i etycznych związanych z transplantologią powinniśmy godzić się pobranie narządów.

  5. JESTEM ZA!!SERCE ZMARŁEJ OSOBY MOZE URATOWAĆ ZYCIE OSOBY ŻYJĄCEJ..
    JA OSOBISCIE BYM SIE ZGODZIŁA!!

  6. Nie wiem czy zgodziłabym się na taką rzecz. Mam syna, ma 3 latka. Nie chcę wcale stanąć przed taką decyzją. Gdybym stanęła?

    Pewnie ogarnął by mnie strach, lęk i brak odwagi. Mam mieszane uczucia