Sport | rekreacja | turystyka

Podium zawodników JSC w Pruchniku

Lato na dobre zagościło w kalendarzu jak również w przyrodzie. W sobotę 2 lipca jego prawdziwy smak mogło poczuć 456 zawodników, którzy wybrali edycję Cyklokarpat w Pruchniku. Pogórze dynowskie w ten dzień było najgorętszym miejscem w Polsce, nie tylko pod względem emocji sportowych, ale też pod względem temperaturowym. 33 stopnie wybiło na kilka chwil przed samym startem na miejskim termometrze.

Fot. © Wiktor Bubniak
Fot. © Wiktor Bubniak

Organizatorzy zawodów musieli mieć jakąś potajemną umowę z pogodynkami, gdyż upał idealnie wpasował się w kalendarz zawodów jak również umiejscowienie sektorów startowych w pobliżu placu targowego wśród drzew. Czekanie w cieniu drzew było ukojeniem dla duszy i ciała od skwaru jaki panował. Nagle odliczanie 10…9…8…7… iiii START godzina 11.00 dystansu Mega, Giga zaś o 11.30 dystansu Hobby. Ruszył długi peleton rowerzystów na rywalizację o jak najlepsze miejsca w wybranych przez siebie trzech dystansach. Początek w formie lansu przez rynek w Pruchniku za samochodem policyjnym, aby po nie całym kilometrze rozpocząć prawdziwe ściganie od razu pod stromą górkę. Nie minęła chwilka, nawet szczyt nie został osiągnięty, a już dokonała się selekcja, dzieląc peleton na małe grupki. Osoby o mocniejszych nóżkach przebijały się z grupy do grupy, zaś co niektórzy zaczynali się gotować w palącym słońcu.

Spora część osób w licznikach rowerowych ma sprytną funkcję pokazującą temperaturę. Na jednym ze stromych szutrowych podjazdów dochodziła ona do 36 stopni. Przejeżdżając obok nielicznych domów, stojący na podwórkach mieszkańcy, kibicowali i dopingowali zawodnikom, zaś ich pupile pieski leniwie leżały w cieniu. Nawet zaszczekać im się nie chciało.

Zawodnicy przed każdą edycją na stronie internetowej Cyklokarpat śledzą przebieg trasy jak również jej profil. Pokazuje ona jakiż to dystans czeka oraz ileż wysiłku będą musieli włożyć. Teren pogórza dynowskiego oraz okolice Pruchnika pod skalą przewyższeń są lżejsze niż okolice Zakopanego. Podjazdy i zjazdy krótsze zaś nachylenie… hmmm tu akurat organizator ma wyobraźnie i zawsze coś takiego wymyśli aby nie było łatwo.

Nawiązując do poprzedniego artykułu, wspaniałością Cyklokarpat jest ich nieprzewidywalność. Tym razem na zawodników czekało mnóstwo niespodzianek na trasach zawodów. Oprócz zyskania pięknej opalenizny na długich polnych ścieżkach, gdzie drzew wypatrywało się jak życiodajnych oaz na pustyni, zawodnicy mogli sprawdzić wytrzymałość swoich mięśni w każdej partii ciała a szczególnie w rękach. Prawie wszystkie z nich były przeorane przez mocne ryjki dzików, które szukały jesienią i zimą pożywienia, ale i też przez leśników. Ci nie wiadomo czemu wcześniej postanowili pobawić się traktorem z przypiętym pługiem. Może pomagali dzikom? Ojjj wytłukło każdego z Nas. Odcinki asfaltowe najmniej lubiane przez osoby jeżdżące na góralach, tym razem wychwalane były w każdej postaci. Stanowiły odpoczynek dla wymęczonych mięśni oraz możliwość sięgnięcia do kieszonek po żele energetyczne oraz bidony z napojami. Jakby tego było mało, na najtrudniejszych sekcjach tras czekały bąki lub gzy- różnie się to nazywa, ale tak samo gryzie. Te akurat musiały umówić się na wspólną wyżerkę. Człowiek ściga się, walczy z trudnościami terenu, ręki od kierownicy nie może oderwać, a tu taki siądzie i kąsa w najlepsze. Żadnej kultury te owady nie mają, żadnego szacunku dla rowerzystów. Wreszcie… klepniesz, ubijesz, ufff… będzie spokój, gdzie tam..? Nagle dwa, trzy i więcej lata wokół Ciebie, na stypę przyleciały za ubitego poprzednika?

Trudności otwartych przestrzeni wynagradzały odcinki leśne, których nie brakowało. Cień drzew, gdzie można było zaznać ochłody oraz wspaniałe singiel tracki stanowiły piękno prawdziwego MTB. Pomiędzy nimi co kilkanaście kilometrów czekał bufet z miłą i sprawną obsługą. MPM Jasielska Sieć Sklepów nie szczędziła wody, pysznych owoców oraz słodyczy.

Zawodnicy nie tylko gasili pragnienie, ale też urządzali prawdziwe kąpiele, polewając się niezliczonymi kubkami wody, aby dalej ruszyć w stronę mety. Dojazd do niej był kolejną atrakcją, ponieważ zamiast spokojnego odcinka asfaltowego do którego przyzwyczaili się zawodnicy startujący w wcześniejszych edycjach w Pruchniku, był szybki zjazd wertepami po drodze polnej. Ostatni masaż mięśni przed przekroczeniem linii mety jak najbardziej wskazany, żeby dzielni rowerzyści mogli na długo utrwalić wcześniej przejechane kilometry. Po wyścigu zaś czekał posiłek regeneracyjny w postaci pysznych pierożków i innych dań, przy którym startujący opowiadali sobie trudy tras. Wspaniała atmosfera całych zawodów, wspólna rywalizacja oraz relacje wśród osób biorących udział w Cyklokarpatach są bezcenne.

Dystans Hobby, który liczył sobie 30 km i 801 m przewyższeń wybrało 6 osób z JSC. Mimo, że jest to najkrótsza i najłatwiejsza z tras jednak rywalizacja zapowiadała się bardzo emocjonująco wśród zawodników z JSC. Jakub Gryzło jeżdżący od zarania dziejów na dystansie Giga, tym razem wybrał Hobby, ten sam na którym ściga się jego syn – Piotrek Gryzło. Tego jeszcze nie było w Cyklokarpatach. Ojciec z synem będą walczyć, który z nich lepszy. Na mecie pierwszy z nich zameldował się Jakub zajmując 3 miejsce w kategorii Open, zaś Piotrek przyjechał kilkadziesiąt sekund za nim na 5 miejscu. Piotrek wiedział co go czeka w domu jeśli objedzie tatusia, iż przez cały tydzień suchy chlebek z wodą zaś na obiad same ziemniaczki oraz szlaban na rower, dlatego postanowił jechać bardzo grzecznie. W kategoriach wiekowych troszkę inaczej już to wygląda więc w HM1 Piotrek Gryzło zajął 1 miejsce, w HM2 Kamil Cygan był na 3 miejscu. Jakub Gryzło w HM3 zdobył 1 miejsce. Rodzina na najwyższym stopniu podium w różnych kategoriach. Na 9 miejscu w tej samej kategorii wiekowej Rafał Cygan uplasował się na 9 miejscu, debiutujący Krzysztof Kosiek był 24, zaś Tomasz Kwilosz przekroczył metę na 30 miejscu. Pech dopadł Mateusza Bieniasa, który na wertepach uszkodził przerzutkę i nie ukończył wyścigu.

Dystans Mega wybrało 8 osób z JSC. Liczył on 50 km i 1 234 m przewyższeń. W kategorii wiekowej MM3 Mateusz Dachowski uplasował się na 16 miejscu. Rywalizujący z nim Artur Gorczyca przyjechał 18 miejscu. Chłopaki jak zaciekle pomiędzy sobą walczyli. Na mecie dzieliło ich tylko kilkadziesiąt sekund. Jerzy Reczek linię mety przekroczył na 37 miejscu, zaś Rafał Trzeciak był 43. W kategorii MM4 Łukasz Rak zdobył 5 miejsce. Łukasz z edycji na edycję ma co raz lepszą formę. Oprócz rowerku również biega, więc pozytywne efekty rosnącej formy szybko widać. Wracający po dłuższej przerwie Mirek Pawluś był 40, zaś Robert Śliwowski przyjechał 51. Pech dopadł Tomasz Radziejowskiego, który uszkodził rower i nie ukończył wyścigu.

Giga tym razem okazało się bardzo ciężkie nie tylko z powodu upału, 75 kilometrowego dystansu o przewyższeniach 1 899 metrów, ale tez z powodu wertepów. Łącznik pomiędzy Mega a Giga był istną mordęgą. Kilku zawodników postanowiło wycofać się z rywalizacji z powodu zmęczenia oraz defektu roweru. W kategorii GM2 na 6 miejscu przyjechał Jakub Siemiączko. Marcin Dziedzic nie ukończył zawodów z powodu uszkodzenia swojego rowerku. W kategorii GM3 Tomek Leśniak zajął 2 miejsce. Również w kategorii Open, Tomek przyjechał na 2 miejscu. Na mecie oprócz gratulacji czekała ekipa TV, której udzielił wywiadu. Jakub Zbiegień przyjechał na 8 miejscu, Marcin Wiącek był 15, zaś Maciej Dziedzic linie mety przekroczył na 17 miejscu. W kategorii GM5 Marek Gorczyca stanął na najniższym stopniu podium czyli na 3 miejscu. Tutaj podziw dla niego za ogromną walkę, ponieważ tuż po starcie na 2 kilometrze przebił tylne koło. W tym przypadku awaria była do usunięcia, ponieważ zawodnicy w większości wożą z sobą dętki i pompkę. Po stracie kilku-kilkunastu minut nasz Marusia wrócił na trasę. Złapał chłop nerwa i ostro gonił do przodu aż bruzdy ziemi spod tylnego koła wylatywały w powietrze. Teraz wiadomo czemu tak mocno przeorane ścieżki były. Na 4 km przed metą wyprzedził swojego odwiecznego konkurenta, dzięki temu zajmując miejsce na podium.

Oprócz opisanych wyżej dystansów, o godz 12 rozpoczęła się rywalizacja najmłodszych rowerzystów na specjalnie przygotowanej trasie Kids Race. Wręczone nagrody dla każdego z nich w postaci dyplomów i słodkości od MPM Jasielska Sieć Sklepów sprawiły, że mali rowerzyści już z niecierpliwością wyczekują kolejnych zawodów. Odbędą się one wkrótce, gdyż następna edycja Cyklokarpat już w tą niedzielę 10 lipca w Wojniczu. Serdecznie zapraszamy, czekają trasy Kids Race, Hobby, Mega, Giga, a może też burzliwe i porywające emocje jak w zeszłym roku?

(Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów)

SŁOWA KLUCZOWE