Sport | rekreacja | turystyka

Indolencja strzelecka jasielskich zawodników

Stal Nowa Dęba podobnie jak Czarni Jasło pozostaje niepokonaną drużyną na własnym boisku. Dzisiaj próbowali to zmienić podopieczni trenera Jerzego Daniły, ale gdy nie wykorzystuje się tylu stuprocentowych sytuacji, trudno oczekiwać zwycięstwa. Seria meczów wyjazdowych bez wygranej trwa nadal, ostatnia szansa na poprawę tego bilansu za dwa tygodnie w Dębicy.

Stulecie Czarnych Jasło

Stal Nowa Dęba – „Gamrat” Czarni Jasło 0:0

Czarni: Kwiek – Pokrywka, Bernacki, Maczuga, Kosiba – Grzesiak (Setlak), Madejczyk, Warzocha, Brągiel – Złotek (Majewski), Szalony (Warchoł).

Gospodarze mogą zawdzięczać jeden punkt swojemu doświadczonemu bramkarzowi Piotrowi Kunatowi, który w wielu sytuacjach wychodził dzisiaj obronną ręką. Pierwsza odsłona nie należała do zbyt ciekawych. Jaślanie grając pod wiatr, starali się długimi piłkami zaskoczyć rywali, ale na nic się to zdawało. W tej części gry dobrych okazji nie wykorzystali m.in. Piotr Kosiba (nowodębianie wybijali piłkę z linii bramkowej), oraz Mirosław Pokrywka. Znacznie lepiej nasi piłkarze zaprezentowali się po przerwie. Najdogodniejszą sytuację do strzelenia gola miał Robert Szalony, ale po jego „główce” fenomenalną interwencją popisał się golkiper gospodarzy. Szalę zwycięstwa na naszą korzyść mogli przechylić również Rafał Grzesiak i Dariusz Brągiel, ale będąc „sam na sam” z bramkarzem nie byli w stanie umieścić futbolówki w siatce.

Jerzy Daniło (trener Czarnych Jasło): „Nie wiem co się dzieje z moją drużyną na wyjazdach. Stwarzamy mnóstwo sytuacji bramkowych jak choćby dzisiaj, ale marne to dla nas pocieszenie, jeżeli ich w ogóle nie wykorzystujemy. Mając tyle świetnych okazji, powinniśmy chociaż jedną strzelić i wygrać to spotkanie. Rywale tak naprawdę nie zagrozili naszej bramce. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, natomiast po przerwie zagraliśmy już zdecydowanie lepiej.”

(Czarni Jasło)

SŁOWA KLUCZOWE