Informacje

Senator Alicja Zając o wynikach wyborów: „to duża odpowiedzialność, ale będziemy pracować na Państwa zaufanie”

Mieszkańcy powiatów: jasielskiego, krośnieńskiego, brzozowskiego i miasta Krosna ponownie powierzyli mandat senatorski 62-letniej Alicji Zając z Jasła. Kandydatkę Prawa i Sprawiedliwości poparło ponad 77 tysięcy wyborców – to więcej niż połowa łącznie oddanych głosów na jej pozostałych sześciu konkurentów.

Fot. © terazJaslo.pl / Damian PALAR
Fot. © terazJaslo.pl / Damian PALAR

Red. Znamy już oficjalne wyniki wyborów do Senatu Rzeczpospolitej Polskiej w naszym okręgu. Ponad 77 tysięcy głosów na Alicję Zając. To już Pani trzecia kadencja. Gratulujemy.

Alicja Zając: Bardzo dziękuję. To bardzo dobry wynik, chociaż w tych wyborach było o dwoje kandydatów więcej niż poprzednio, a mimo to o 15 tysięcy głosów lepszy. To świadczy o tym, że sposób, w który ja uprawiam politykę, został doceniony. To jest bardzo miło. Wszystkim serdecznie dziękuję za poparcie i życzliwość, którą nie tylko spotykałam w trakcie kampanii wyborczej, ale przede wszystkim w swojej codziennej pracy.

Red. Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło bardzo dobry wynik wyborczy.

Jestem bardzo zadowolona z naszego wyniku, chociaż myślałam, że może uda się nam zdobyć osiem mandatów. W tej chwili rozmawiamy kiedy jeszcze nie są znane oficjalne wyniki więc właściwie na nie czekamy. Na dzisiaj wiemy, że mamy siedem mandatów, w tym mandat Bogdana Rzońcy, który jest posłem z Jasła. Wspólnie wspieraliśmy się w tej kampanii. Wspierałam również Adama Śnieżka w powiecie brzozowskim i kolegów z Krosna, bo to mój okręg. Wszystkim kolegom, którzy również mnie wspierali, bo przecież mieli mnie w swoich materiałach wyborczych, bardzo im serdecznie dziękuję. Wspólną działalnością można wiele zrobić. Podkarpacie zawsze stoi na wysokości zadania. Myślę, że my teraz zapracujemy na to, żeby to zaufanie utrzymać.

Red. Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości z Jasła do Sejmu otrzymali spore poparcie mieszkańców regionu.

Powiem tak, że Marysia Cisoń zrobiła wielką furorę swoim radosnym podejściem do życia, pięknym strojem ludowym, życzliwością dla ludzi. Ona startowała po raz pierwszy w wyborach parlamentarnych. Było wielu konkurentów, nie tylko z Prawa i Sprawiedliwości, ale z różnych partii. Jej wynik, 1 102 głosy, nie jest zły, bo ona nie robiła jakiejś ogromnej kampanii. Wszyscy kandydaci, którzy pracują zawodowo, nie brali urlopów i angażowali się na miarę swoich możliwości. Dlatego bardzo im dziękuję, że zgodziły się one kandydować z naszych list. Zapraszam do tej bieżącej współpracy. Ja zawszę po każdej kampanii zachęcam do współpracy, bo traktuję wszystkich współpracowników jak członków rodziny. Oni dobrze o tym wiedzą i dlatego mi tak miło się zawsze prowadzi kampanię wyborczą. Myślę, że ta praca nadal będzie miła.

Red. Prawo i Sprawiedliwość bierze „wszystko”. Obawia się Pani tych rządów czy jest pełna radości?

To jest duża odpowiedzialność. Ale ja wierzyłam w naszą wygraną tak, jak w wygraną prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent swoją pracą pokazuje, że warto było oddać na niego głos. Myślę, że tak samo będzie z panią premier Beatą Szydło, która jest wspaniałą osobą, o ogromnej pracowitości i bardzo oddaną sprawom Polski, czyli naszym sprawom.

Red. Mamy duże zawirowania we władzach powiatowych. Może zaproponowałaby Pani jakąś formę współpracy dla tych, którzy są w konflikcie?

Ja jestem człowiekiem zgody. Dlatego jeżeli moja osoba mogłaby się przydać do tego, żeby poukładać powiat jasielski tak, jak to się stało w 2006 roku kiedy zostałam radną powiatu i jednym głosem przewagi przewodniczącą Rady Powiatu. Te moje trzy i pół roku współpracy i z Platformą Obywatelską, i z Polskim Stronnictwem Ludowym to był bardzo dobry czas dla powiatu i chciałabym, żeby on wrócił. Będę w tym kierunku również czyniła starania.

Red. Kto jest największym przegranym w tych wyborach, jeżeli chodzi o nasz region?

Ja myślę, że zdecydowanie Polskie Stronnictwo Ludowe.

Red. Dlaczego?

Zdecydowanie dlatego, że w powiecie jasielskim Polskie Stronnictwo Ludowe przecież osiągnęło dobre wyniki. Była prowadzona dość intensywna kampania w ostatnich tygodniach. W okręgu rzeszowskim chyba w ogóle nie będzie mieć mandatu, a u nas najprawdopodobniej jeden. To duża porażka. Natomiast Platforma ma dwa mandaty: Joanna Frydrych i Marek Rząsa. Marek Rząsa bardzo często odwiedza powiat jasielski, a pani Frydrych jest dyrektorem ZUS-u. Często się spotykamy na różnego rodzaju uroczystościach i myślę, że ta nasza współpraca będzie się nadal układała dobrze.

Red. Jak wyglądała kampania wyborcza Prawa i Sprawiedliwości na Podkarpaciu?

Rozmowy, spotkania, słuchanie ludzi, ich uwag. Czasem były takie spotkania, że ich uczestnicy prowadzili między sobą polemikę, a my tego słuchaliśmy. Później są tego efekty. Bez spotkań, rozmów, wymiany poglądów właściwie nie poznaje się kandydatów, bo przeczytanie życiorysu, ulotki czy obejrzenie spotu reklamowego to za mało. Mnie się wydaje, że – tak jak w moim przypadku – w jednomandatowych okręgach senatorskich jest możliwość bezpośredniego kontaktu. Z posłami jest już troszeczkę trudniej dlatego, że ten okręg jest ogromny: od Lubaczowa po Jasło. Wszędzie być się nie da. Wyniki są świetne, bo Sanok ma posła, Przemyśl ma dwóch posłów. Bardzo się cieszę, że Andrzej Matusiewicz, do niedawna senator, został posłem. Do tego Stanisław Piotrowicz, Piotr Babinetz, nasz lider Marek Kuchciński. Tylko żałuję, że tak mało jest kobiet, bo tylko Ania Schmidt-Rodziewicz. To jedyna kobieta z naszej listy, która została posłem w tym okręgu. A w sąsiednim okręgu rzeszowskim są aż trzy panie. Kobiety przydają się w polityce, wprowadzają trochę łagodności. Życzę wszystkim nowo wybranym parlamentarzystom, nie tylko z Prawa i Sprawiedliwości, aby dobrze rozumieli czego wyborcy od nich oczekują i żeby mieli satysfakcję z tej niełatwej pracy.

Red. Co do zrobienia w najbliższych czterech latach?

O, bardzo dużo. Przede wszystkim komunikacyjne udostępnienie Podkarpacia. Jest to naszą bolączką, zwłaszcza w południowym rejonie województwa. Poza tym jakiekolwiek inwestycje, które stworzą młodym ludziom miejsca pracy. To są priorytety. Ta północna część województwa z Rzeszowem na czele rozwija się lepiej natomiast my na południu musimy poczynić w tym kierunku większe starania. Rozwijanie naszych uczelni – myślę, że to również zatrzyma tutaj młodzież. Ważne, że jest nas wielu parlamentarzystów z Prawa i Sprawiedliwości więc na pewno będziemy mówić jednym głosem. Zarówno ci z okręgu rzeszowskiego, jak i naszego krośnieńsko-przemyskiego.

Red. W jakich komisjach chciałaby Pani pracować w Senacie?

Do tej pory pracowałam w komisji ochrony środowiska i komisji spraw zagranicznych. Myślę, że nadal będę w tych dwóch komisjach. Byłam także w specjalnej komisji, która składała się z posłów i senatorów, do spraw współpracy z organizacjami pozarządowymi. Jeżeli ta komisja będzie utrzymana to również będę się do niej starała, ponieważ wiele swoich lat poświęciłam tej działalności społecznej w Polskim Czerwonym Krzyżu. Rozumiem te problemy i chętnie pomagam wszystkim organizacjom pozarządowym jakie się do mnie zwracają.

Red. Czy Podkarpacie może liczyć na „swojego człowieka” w przyszłych władzach?

Prezes Kaczyński zapowiedział, że marszałek Ortyl jest „łakomym kąskiem”, którego chcą nam „porwać” do Warszawy. Ale my byśmy chcieli go zatrzymać na Podkarpaciu, bo jest bardzo dobrym, szanowanym marszałkiem i ma przejrzystą wizję województwa. Ale jeżeli będzie taka decyzja to myślę, że w Warszawie też doskonale się sprawdzi. Był przecież już wiceministrem i senatorem. Myślę, że takie propozycje mogą być ale to wszystko jest w trakcie rozmów. Ja nie jestem w ścisłym kierownictwie partii więc w tych rozmowach nie uczestniczę. Jakie będą przymiarki do stanowisk pewnie się dowiem wtedy kiedy pani premier ogłosi swoje kandydatury na członków rządu, jak również na prezydia Sejmu i Senatu. Teraz do tej kampanii byłam inaczej przygotowana. Wiedziałam już co mnie czeka. Natomiast kiedy kandydowałam w 2011 roku to byłam „świeżym” senatorem po tych kilku miesiącach od 2010 roku. Teraz już twardo stoję na ziemi i wiem do kogo i gdzie się zwrócić, żeby coś tutaj poprawić na naszej ziemi podkarpackiej.

Red. O czym będzie Pani myśleć podczas zaprzysiężenia?

Że mam satysfakcję z udanego życia i że jestem szczęśliwa tym, że mam tylu przyjaciół, tyle tysięcy osób, które o mnie myślą i mnie wspierają. Mam rodzinę i dobrych współpracowników. To jest podstawa bycia parlamentarzystą.

Red. Co lub kto stoi za sukcesem wyborczym Alicji Zając?

Spokój, chyba trochę szczęścia i myślę, że pamięć o moim mężu. Wiele spotkań wyborczych było także wspomnieniem o moim mężu. To było bardzo miłe i wzruszające kiedy ktoś przychodził i mówił, że pani mnie nie zna, ja jestem z takiej i takiej wioski, a pani mąż pomógł, żeby był u nas chodnik, żeby była droga czy pomógł przy remoncie kościoła. Jedna pani mi powiedziała, że kiedy była uroczystość mój mąż przyjechał wtedy jako wicemarszałek Sejmu i dostał kwiaty na powitanie. Odwrócił się, zobaczył z tyłu jakąś panią i wręczył jej te kwiaty. Ona była tak tym wzruszona, że przekazała to swojej rodzinie. Ja się w tej kampanii spotkałem z jej córką, która pyta mnie czy pamiętam jak mój mąż w Jabłonce wręczył kwiaty mojej mamie. Ja mówię, że nie pamiętam, ale ta pani zapamiętała, że dostała te kwiaty. To są bardzo miłe sytuacje. Ja takich sytuacji mam wiele. Natomiast bieżący dzień to są ludzkie problemy. Wtedy już nie jest tak wesoło, bo ludzie często są krzywdzeni przez urzędy, przez swoich pracodawców i z tym się trzeba mierzyć. To jest dość trudne, ale widocznie to jest moje przeznaczenie, dlatego z wdzięcznością i pokorą tym, którzy na mnie głosowali, to przyjmuję.

Red. Wracając jeszcze do kampanii wyborczej, czy były jakieś nieprzyjemne incydenty, niszczenie materiałów wyborczych?

Powiem humorystycznie, że na jednym banerze napisano mi, że czas odejść i zostawił miejsce młodym, lepiej wykształconym. Myślę, że akurat w Senacie mój wiek jest bardzo dobry, bo często się mówi o Senacie, że to izba refleksji i zadumy (uśmiech). Ja należę do ludzi rozważnych, chociaż czasem potrafię zaszaleć. Myślę, że to bardzo dobre miejsce dla mnie. Jeżeli wyborcy sobie tego życzą, żebym była dalej ich przedstawicielem w Senacie, to tak będzie.

Red. Czego życzyć Pani na najbliższe cztery lata?

Zdrowia, życzliwości i żebym podołała tym wszystkim wyzwaniom, które przed nami czekają. Dobrych współpracowników.

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj również:
Alicja Zając bezkonkurencyjna: ponad 77 tysięcy głosów do Senatu
Alicja Zając z Jasła została ponownie wybrana na senatora Rzeczpospolitej Polskiej. Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości otrzymała ponad 77 tysięcy głosów, pozostawiając pozostałych konkurentów politycznych w tyle.

Damian Palar
d.palar@terazjaslo.pl

SŁOWA KLUCZOWE